Menu bloga

Najnowsze wpisy

Canon EOS R3 - już oficjalnie

1262 Zobacz 16 Liked

Canon oficjalnie zaprezentował swój najwyższy model bezlusterkowca – EOS R3. Już jakiś czas temu na łamach naszego bloga pisaliśmy na temat przyszłej specyfikacji tego modelu. Biorąc pod uwagę fakt, że przedprodukcyjne egzemplarze trafiły do reporterów podczas Igrzysk w Tokio, nieuniknionym w najbliższym czasie była oficjalna premiera tego modelu. Chociaż producent jasno zaznacza, że Canon EOS R3 nie jest flagowym modelem w całym przekroju oferty, a jedynie w bezlusterkowej części korpusów, to specyfikacja aparatu jest na tyle imponująca, że można śmiało rozpatrywać go jako konkurencję dla EOS 1DX Mark III.



Zupełnie nowa matryca


Czym więc może poszczycić się pierwszy, stricte reporterski korpus bezlusterkowy tego producenta? Przede wszystkim pełnoklatkową matrycą CMOS BSI w technologii warstwowej. Sensor ten posiada rozdzielczość 24 megapikseli i z racji na tylne podświetlenie diod, zapewnia imponującą szybkość zdjęć w serii, ponieważ jest to aż 30 klatek/s. Prędkość ta jest podawana dla użycia migawki elektronicznej, jednak nowy procesor oraz technologia matrycy zapewniają wsparcie AE/AF i jakość zdjęć RAW w 14 bitach. Znacznie zredukowany został także efekt "rolling shutter", czyli zniekształcenia obiektu poruszającego się ze znaczną prędkością, co jest wynikiem stopniowego przekazu informacji o świetle na matrycę. Migawka też jest wyposażona w dwa tryby redukcji migotania – standardowe, a także przyśpieszone w celu redukcji tego efektu np. dla świetlówek.




Niesamowita prędkość

Jako że jest to w pełni reporterski korpus, pozwala on też na ustawienie czasu migawki elektronicznej na zaledwie 1/64000 s. W szczególności przyda się to podczas fotografii sportu, przyrody lub fotografii lotniczej, a także wszędzie, gdzie fotografujemy szybko poruszające się obiekty. W przypadku użycia dłuższych czasów naświetlania (choćby z braku odpowiedniej ilości zastanego światła) z pomocą przychodzi zaawansowany system stabilizacji matrycy w 5 osiach (IBIS), który w połączeniu z obiektywami Canona ze stabilizacją optyczną, daje poziom redukcji drgań wydajny nawet do 8 stopni EV.





Jeszcze lepszy autofocus


Kolejną cechą, sprawiającą, że Canon EOS R3 świetnie radzi sobie podczas pracy reporterskiej jest druga generacja systemu autofokusa. Autorskie rozwiązanie Dual Pixel CMOS AF II pokrywa całą matrycę i wykorzystuje detekcję fazy. Efektem tego jest ustawienie punktu ostrości w czasie zaledwie 0,03 s, nawet przy poziomie ekspozycji -7,5 EV (dla obiektywów f/1.2). Nowe algorytmy automatycznego ustawiania ostrości zostały rozszerzone o wykrywanie zwierząt (koty, psy, ptaki), obiektów (samochody, pojazdy wyścigowe, motocykle).

Canon EOS R3 Sample


Kontrola ostrości przy pomocy oka


Trochę zapomnianą funkcją, ale wprowadzoną w zupełnie nowym wydaniu jest Eye AF Control, czyli ustawianie autofokusa za pomocą ruchów gałki ocznej. Funkcja ta została zaprezentowana w modelach EOS 3 i EOS 50E. Specjalne sensory umieszczone w okolicy elektronicznego wizjera monitorują położenie gałki ocznej, natomiast funkcja ta wymaga kalibracji w różnych warunkach. Dla osób, które nie chcą korzystać z tej funkcjonalności, pozostaje oczywiście opcja klasycznego wyboru punktu autofokusu za pomocą joysticka. Warto także poświęcić uwagę zastosowanemu wizjerowi elektronicznemu, który posiada rozdzielczość aż 5,76 mln punktów, oferuje powiększenie x0,76 i 100% pokrycie kadru, odświeżanie 120 Hz oraz funkcję symulowania wizjera optycznego, zwiększając rozpiętość dynamiki tonalnej w podglądzie.





Wykonanie EOS R3


Od strony budowy samego korpusu, EOS R3 jest wykonany niezwykle solidnie, posiada dobrze wyprofilowane uchwyty poziomy i pionowy, pokryte fakturowaną gumą poprawiającą pewność chwytu. Nowy bezlusterkowiec Canona wykorzystuje także ten sam akumulator, co EOS 1DX Mark III (LP-19E), pozwalając na zrobienie od 620 do 860 zdjęć na jednym ładowaniu. Nie zabrakło także odchylanego i obrotowego ekranu LCD, o przekątnej 3,2" i rozdzielczości 4,15 mln punktów. Po prawej stronie znajduje się podwójny slot na kraty pamięci – jedną SD UHS-II oraz jedną CFExpress typu B.

Po lewej stronie natomiast znajduje się łącze microHDMI, LAN, USB-C, wejście mikrofonowe, wyjście słuchawkowe i gniazdo N3 do podłączenia wężyka spustowego. Stopka lampy błyskowej posiada dodatkowe złącze, umożliwiające podpięcie transmitera Speedlite, oryginalny mikrofon Canona lub rejestrator dźwięku. Komunikacja sieciowa odbywa się za pomocą wcześniej wspomnianego złącza RJ 45 LAN, ale także bezprzewodowo za pomocą Bluetooth 5.0 i Wi-Fi Dual Band 2,4 / 5 GHz. Canon EOS R3 posiada także wbudowany moduł GPS i certyfikat Apple MFI do współpracy z urządzeniami firmy z Cupertino.


Funkcje nagrywania


Pomimo bardzo zaawansowanych funkcji fotograficznych, nie zapomniano wcale o możliwościach filmowych, jakie oferuje nowy bezlusterkowiec Canona. EOS R3 w tej materii trochę ustępuje modelowi EOS R5, który do tej pory jest jedynym modelem oferującym rozdzielczość 8K, jednak tutaj do wyboru jest nagrywanie w rozdzielczości 6K DCI z prędkością do 60 klatek/s, w formacie RAW 12-bit. Dla niższej rozdzielczości 4K maksymalna prędkość to aż 120 kl/s., a co więcej, nawet w najwyższym klatkażu nie występuje efekt cropowania kadru. Canon EOS R3 oferuje także nagrywanie z płaskim profilem kolorystycznym Canon Log 3 i HDR PQ, a dostępna chrominancja to 4:2:0 (8-bit, H.264) lub 4:2:2 (10-bit C-Log, H.265). Dodając do tego stabilizację matrycy, ciągłe nagrywanie z limitem aż 6 godzin, a także ogromny akumulator, nie wydaje się, aby nowy Canon cierpiał na niedobór funkcji, zarówno fotograficznych, jak i filmowych.





Podsumowując, Canon EOS R3 prezentuje się naprawdę imponująco – zarówno pod kątem samej specyfikacji, ale także zastosowanych rozwiązań jak i ich realnego działania. Pomimo że jest to aparat skierowany w stronę profesjonalnych reporterów, to sprawdzi się dobrze jako hybryda fotograficzno-filmowa. Z racji na deklaracje producenta pod kątem ewentualnego zdetronizowania EOS 1DX Mark III, należy spodziewać się, że nie jest to ostatnie słowo japońskiej legendy fotografii i światło dzienne, prędzej czy później ujrzy też model EOS R1.