Pochodząca z niemieckiego Wetzlar, istniejąca od 1869 roku Leica, to jedna z najbardziej zasłużonych dla historii fotografii marek. Pokazany światu w 1925 roku model Leica I zapoczątkował historię fotografii małoobrazkowej i jednocześnie najbardziej rozpoznawalną linię aparatów dalmierzowych na świecie. Mimo iż od premiery protoplasty serii minęło już niemal 100 lat, na rynku pojawiają się kolejne konstrukcje czerpiące garściami z modelu Leica 1. Nawet we współczesnej linii dalmierzowych aparatów Leica M (do modelu oznaczonego symbolem M7 znaleźć mogliśmy klasyczne korpusy, wykonujące zdjęcia na filmie halogenosrebrowym, a od modelu M8 konstrukcje cyfrowe), znajdziemy ogrom nawiązań i rozwiązań technologicznych wprost zapożyczonych z pierwszego, niemal stuletniego dalmierzowca Leica I. Kolejnym modelem w linii M jest wypuszczona na rynek w styczniu 2022 roku Leica M11, o której szerzej poniżej.
Leica M11 - większe możliwości w znanym opakowaniu
Pierwsze spotkanie z M11 daje wrażenie obcowania z dobrze znaną konstrukcją. Tak naprawdę wizualnie od modelu M10 odróżniają ją w zasadzie dwa elementy - pierwszy z nich to przeniesienie przycisku funkcyjnego z przedniej części korpusu w okolice spustu. Drugim zaś jest przeprojektowanie dolnej ścianki aparatu - w starszych modelach serii M na całej powierzchni dolnej ścianki umieszczona była odkręcana płytka, która zakrywała sloty karty pamięci i akumulatora. W modelu M11 mamy zaś do czynienia ze spewniejszym rozwiązaniem, w którym bateria wsuwana jest od dołu w korpus, a jej element stanowi również osłonę gniazda karty pamięci. Poza tymi dwiema różnicami trudno tak naprawdę na pierwszy rzut oka odróżnić od siebie korpusy Leica M11 i M10. Warto przy okazji zaznaczyć, że na rynku znajdziemy dwie wersje kolorystyczne modelu M11 - czarną i srebrną. Ciekawostką jest fakt, że wersja czarna wykonana jest z anodowanego na czarno aluminium, natomiast srebrna z chromowanego mosiądzu. Ta różnica w materiałach, z których wykonano korpus (a w zasadzie jego czarne i srebrne elementy, bo reszta konstrukcji jest magnezowa), przekłada się również na sporą różnicę w wadze poszczególnych egzemplarzy, która wynosi odpowiednio 530 i 640 gramów dla wersji czarnej i srebrnej - już z zainstalowanym akumulatorem.
Przeprojektowany spód - znacznie łatwiejsza wymiana akumulatora oraz dostęp do gniazda karty SD
Nowe serce Leiki - matryca 60 megapikseli
Największe zmiany zaszły wewnątrz nowego modelu firmy Leica i to tutaj należy szukać nowości. Jeśli chodzi o największe nowości to M11 została wyposażona w naprawdę dużą, bo aż 60 megapikselową pełnoklatkową matrycę CMOS. Na pokładzie znalazło się również miejsce dla elektronicznej migawki, która działa przy minimalnym czasie otwarcia 1/16000s. Ekran aparatu stał się dotykowy, jego rozdzielczość wzrosła do 2,33 mln punktów, a wszystko przy 100% pokryciu gamutu sRGB. Leica M11 otrzymała również zupełnie nowy akumulator o pojemność 1800mAh, który pozwala na wykonanie około 700 zdjęć na jednym ładowaniu. To ogromna zmiana w stosunku do poprzednika, który potrafił informować o rozładowaniu po wykonaniu nieco ponad 200 fotografii.
Kosmetyczne miany dosięgły także tylny panel - w tym wyższą rozdzielczość ekranu LCD.
Dość ciekawym i nietypowym na współczesnym rynku sprzętu fotograficznego rozwiązaniem, jest również implementacja pamięci w samej konstrukcji aparatu. Tak, teraz fotografować M11 można nawet wtedy, gdy slot na kartę SD jest pusty! Do dyspozycji mamy wtedy 64GB wbudowanej pamięci, na której zmieścimy ponad 500 zdjęć w najwyższej dostępnej rozdzielczości, t.j. 60 megapikselach.
Rozdzielczość z najwyższej półki
W tym miejscu warto zatrzymać się chwilę i przyjrzeć się właśnie oferowanej przez korpus rozdzielczości. Leica M11 umożliwia wykonanie fotografii w formatach JPG i DNG i dla obu tych formatów możemy ustawić jedną z trzech dostępnych rozdzielczości. Czujnik BSI CMOS wykorzystujący technologię Triple Resolution umożliwia użytkownikowi wybór pomiędzy rozdzielczością 60, 36 i 18 megapikseli. Warto zaznaczyć, że nie jest to prosta interpolacja - pomysł niemieckich inżynierów polega na tym, żeby podczas korzystania z rozdzielczości 36 i 18 megapikseli, piksele były grupowane, tworząc tym samym większe, a co za tym idzie bardziej czułe grupy. Dzięki temu zabiegowi możemy w trudniejszych warunkach oświetleniowych użyć niższej rozdzielczości przy zachowaniu wyższej jakości obrazu, lub przy dobrym oświetleniu wykorzystać pełnię potencjału, drzemiącego w 60 megapiskelowej matrycy.
Front Leica M11 - wzornictwo zmieniło się kosmetycznie względem poprzednich modeli
Aby sprostać wymaganiom - optyka Leitz
Sama rozdzielczość i zdolność do reprodukowania niezwykle szczegółowego obrazu w przypadku modelu M11 jest naprawdę ogromna. Leica informuje, że z całego portfolio obiektywów wyposażonych w bagnet M tak naprawdę tylko dwa obiektywy ich autorstwa są w stanie w pełni pokryć zapotrzebowanie tej matrycy na zdolność rozdzielczą. Te obiektywy to Leica 50mm f/2 APO – Summicron-M ASPH. oraz Leica 35mm f/2 APO – Summicron-M ASPH. Właśnie z drugim z tych obiektywów miałem przyjemność testować M11 i z całą pewnością mogę powiedzieć, że produkowany przez ten tandem obraz jest niezwykle wręcz szczegółowy i plastyczny. Patrząc na fotografie wykonane tym zestawem mamy wrażenie obcowania z najbardziej rozpoznawalnymi obrazami, widzianymi w klasycznych albumach fotograficznych. To dokładnie ta sama plastyka obrazu, którą znajdziemy w tamtych obrazach, tyle że zarejestrowana od razu na cyfrowym nośniku. Naprawdę trudno cokolwiek zarzucić jakości obrazu - to klasa światowa!
Leica M11 w tandemie z obiektywem Noctilux-M 50mm f/1.2
Dalmierz w praktyce
Jeśli zaś chodzi o techniczny proces fotografowania, to pisanie o nim będzie niezwykle proste. Na współczesnym rynku sprzętu fotograficznego, pojawia się wiele aparatów, które prześcigają się w szybkości pracy migawki czy układu AF. Zazwyczaj porównywanie ich ze sobą to karkołomne zadanie, bo gra idzie często o naprawdę drobne różnice, jak choćby automatyczne ustawienie ostrości o 0.05 sekundy szybsze niż u konkurencji. W przypadku Leica M11 sprawa jest jednak banalna - ten korpus, tak samo jak wszystkie inne korpusy z linii M praktycznie nie posiada automatyki. Jedyne ustawienia jakie możemy powierzyć automatyce aparatu to automatyczny dobór czułości ISO, lub automatyczne dobranie czasu naświetlania do zadanej przysłony, z ewentualną ręczną korekcją ekspozycji. Do tego dochodzą jeszcze zdjęcia seryjne z prędkością 4,5 kl/s. I to wszystko! Nie ma tu choćby układu autofocusa, który pozwoliłby na automatyczne ustawienie ostrości. Możemy skorzystać z focus peakingu, który na wbudowanym ekranie podświetla ostre krawędzie przedmiotów podczas ogniskowania, jednak zwłaszcza przy pracy na szerzej otwartej przysłonie i przy mniejszych odległościach przedmiotowych nie jest to specjalnie precyzyjne rozwiązanie. Najprecyzyjniejszy, najszybszy i najwygodniejszy sposób na ustawienie ostrości podczas pracy z M11, to skorzystanie z klasycznego wizjera dalmierzowego, który działa niemal identycznie, jak w modelach sprzed 70 lat. Jako wieloletni użytkownik lustrzanek, a potem aparatów bezlusterkowych, w których ustawienie ostrości odbywa się przez obiektyw, miałem pewne obiekcje, czy wręcz obawy co do pracy aparatem dalmierzowym. Jednak zupełnie prysły one w momencie, kiedy przyłożyłem M11 do oka i wykonałem pierwszą fotografię. Ustawianie ostrości przy pomocy dalmierza okazało się nie tylko niezwykle precyzyjne, nawet przy w pełni otwartej przysłonie, ale przede wszystkim bardzo szybkie i naturalne.
Porównanie jakości obrazu na różnych wartościach ISO: 64, 200, 400, 800, 1600, 3200 oraz 6400 (kliknij w zdjęcie, aby powiększyć)
Dostępne rozdzielczości: 18, 36 i 60 Megapiskeli (kliknij, aby powiększyć)
Ograniczenia w ostrzeniu
Mogę mieć w zasadzie tylko dwa drobne zastrzeżenia - pierwsze to fakt, że klasyczne dalmierze Leica nie obsługują odległości przedmiotowej mniejszej niż 0,7m. Podejrzewam, że wynika to z faktu, że poniżej tej odległości błąd paralaksy pomiędzy tym co widzimy w celowniku, a tym co widzi obiektyw, byłby tak duży, że kadrowanie w ten sposób nie miałoby najmniejszego sensu. Jednak wspomniany obiektyw Leica 35mm f/2 APO – Summicron-M ASPH. pozwala na ustawienie ostrości nawet z odległości 0,3m, oferując coś, co możnaby nazwać funkcją macro. Kiedy chcemy ustawić ostrość gdzieś na tych 40cm, które dzielą granicę działania dalmierza od granicy ustawienia ostrości w obiektywie musimy posiłkować się ekranem, który na szczęście posiada funkcję powiększenia centralnego fragmentu obrazu w celu precyzyjnego ustawienia ostrości. Drugi z moich zarzutów jest bardziej prozaiczny - po prostu jako użytkownik okularów korekcyjnych odczułem pewne utrudnienia związane z obsługą celownika dalmierzowego, mianowicie nie byłem w stanie przyłożyć oka tak blisko do okularu, by dokładnie widzieć całą ramkę kadru. Poza tymi dwoma niedogodnościami celownik dalmierzowy okazał się najszybszym i najsprawniejszym, a przy tym jednocześnie najstarszym sposobem na manualne ustawienie ostrości, z jakiego przyszło mi kiedykolwiek korzystać.
Leica M11 + APO Summicron-M 35mm F2.0 (ISO 64, 1/1500s, -0,3 EV, F2.0)
Wysoka cena doskonałych fotografii
Leica M11 to aparat, jak na dzisiejsze czasy, co najmniej nietuzinkowy. Świadomie kontynuuje jednak drogę, jaką marka wyznaczyła modelami z linii M. Nie jest to na pewno konstrukcja, którą można polecić wszystkim. Mimo iż sprawdziłaby się pewnie w każdym typie fotografii, przecież legendarne fotografie ery “analogowej” powstawały często na dalmierzach Leica, to dziś wielu fotografów oczekuje od swoich aparatów zdecydowanie więcej automatyzacji. Leica M11 została jednak skonstruowana właśnie po to, by dać fotografowi pełną kontrolę nad procesem powstawania zdjęcia, ograniczając ingerencję elektroniki do minimum. Nie każdy będzie zadowolony z takiej współpracy, ale bez wątpienia znajdą się osoby, które M11 zachwyci odwdzięczając się fantastyczną jakością obrazu i zupełnie inną, niż we współczesnych konstrukcjach cyfrowych, przyjemnością płynącą z fotografowania. Warto jednak zaznaczyć, że nie jest to tania przyjemność - Leica M11 kosztuje 41 000 zł, a koszt wspomnianego w tekście obiektywu Leica 35mm f/2 APO – Summicron-M ASPH. to kolejne 36 000 zł. Łączna kwota jest zawrotna i po podliczeniu może okazać się, że zmieścimy się w niej z zakupem dwóch albo trzech aparatów i to już z obiektywami, które być może okażą się w pewnych zastosowaniach lepsze, wydajniejsze lub wygodniejsze w użyciu. Jednak Leica M11 to aparat dla bardzo świadomych fotografów, którzy nie kupują sprzętu fotograficznego wyłącznie portfelem, ale szukają pewnych wzorców pracy, których prawdopodobnie nie znajdą u żadnego innego producenta i w żadnej innej linii aparatów.
Jeśli już zdecydujecie się na zakup Leica M11, to będzie czekać ona na Was w Sklepie Fotograficznym E-oko.pl, gdzie na pewno otrzymacie pomoc i wsparcie w wyborze sprzętu, który nie zawiedzie Waszych oczekiwań.
Autor tekstu: Adam Niedbała Zdjęcia: Wojciech Skorupiński / Adam Niedbała Autoryzowany sklep Leica w Polsce - www.e-oko.pl