Menu bloga

Najnowsze wpisy

Pentax K-1 i Pentax 645Z

2398 Zobacz 0 Liked

Pentax K-1 i Pentax 645Z – perfekcyjna para

Dwa topowe modele lustrzanek Pentaxa, które dostałem do testu to pozorne przeciwieństwa: K-1 wydaje się być prawdziwą rewolucją jako pierwsza pełnoklatkowa lustrzanka cyfrowa Pentaxa a 645Z to owoc długiej ewolucji średnioformatowej lustrzanki, której początki sięgają roku 1984 (sic!). A przy tym są to szczytowe osiągnięcia firmy, która nigdy nie podążała głównym nurtem i przedkładała nowatorstwo technologiczne nad doraźny sukces komercyjny.

Po świetnych dla firmy latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku, Pentax nigdy później nie osiągnął sukcesów na miarę Canona czy Nikona, ale też uniknął zagłady, jaka spotkała Minoltę, Contaxa czy Kodaka. Historia produktów Pentaxa to wiele jasnych punktów oraz niesztampowych rozwiązań. SMC (Super Multi Coating) produkcji Pentaxa to pierwsze wielowarstwowe powłoki przeciwodblaskowe nakładane na obiektywy; wiele osób zaczynało przygodę z fotografią od Pentaxa K1000, a modele ME Super, KX, MX, LX, czy średnioformatowy  Pentax 67, zajmowały szczególne miejsce w sercach wielu fotografów. Pentax często robił coś po swojemu i na przekór trendom: utrzymał w lustrzankach małoobrazkowych to samo mocowanie bagnetowe od 1975 roku, stabilizuje matrycę a nie obiektywy; projektuje obiektywy o niezwykłych ogniskowych (na przykład seria Limited).

Pentax K-1

Chyba nigdy nie trzeba było czekać na żaden produkt fotograficzny tak długo – bo aż 15 lat - jak na K-1, ale było warto. Oto dostajemy tę samą, świetną matrycę Sony, co w Nikonie D810 przy niższej cenie a dodatkowo K-1 ma jeszcze kilka asów w rękawie. Skupię się tylko na najważniejszych wyróżniających cechach K-1.
Jeśli nawet stabilizacja wbudowana w obiektyw bywa skuteczniejsza, ponieważ jest dopasowana do konkretnej optyki, stabilizacja matrycy jaka zastosował Pentax jest generalnie lepsza, ponieważ stabilizuje pracę z każdym obiektywem, jaki da się zamocować na K-1. Tym samym dostajemy niejako więcej „niż fabryka dała”, bo oto nagle możemy ustabilizować zdjęcia robione nawet obiektywami wyprodukowanymi w czasach, gdy o stabilizacji nawet filozofom się nie śniło. Na papierze podświetlenie zainstalowane w K-1 może wydawać się bezsensownym gadżetem, ale doceni je każdy, kto robi zdjęcia w ciemnościach – czy to fotografując pejzaż nocny ze statywu czy koncert rokowy. Diody rozmieszczone są w strategicznych miejscach, ułatwiając zmianę obiektywu i karty pamięci oraz sterowanie tylnymi przyciskami. Osobny rozdział w katalogu niezwykłych cech K-1 stanowi ruchomość tylnego ekranu. Widziałem różne rozwiązania, ale żadne nie przygotowało mnie na to, co wymyślili inżynierowie Pentax: nowatorski stelaż pozwala skręcić ekran w sposób nieosiągalny w żadnym innym aparacie. To bezcenne dla osób fotografujących z poziomu ziemi, znad głowy, na bardzo ciasnych planach zdjęciowych. Dodatkowo pozwala swobodnie ukierunkować LED-owe podświetlenie tyłu aparatu. Podróżnikom z kolei przyda się GPS dodający automatycznie współrzędne geograficzne do EXIFu zdjęcia.



A teraz sama matryca. Kupiona od Sony? Tak.
Ta sama co w Nikonie D810? Tak. I dobrze bo to jedna z lepszych matryc na rynku. Ale Pentax dodał kilka własnych rozwiązań, aby „wycisnąć” z niej ile się tylko da. Najważniejsze to możliwość wykonania 4 ujęć z przesunięciem matrycy następnie zapisanych do jednego pliku. To pozwala na uzyskanie pełnej informacji o kolorze i szczegółach zdjęcia, dając obraz przewyższający jakością bezpośrednie pojedyncze ujęcie z tej samej matrycy. Tryb działa i pozwala K-1 rywalizować jakością zdjęć ze średnioformatowymi aparatami cyfrowymi, chociaż zasadniczo jego zastosowanie ogranicza się do fotografowanych ze statywu obiektów nieruchomych. Ale zdolność przesuwania matrycy umożliwia kilka innych przydatnych funkcji: automatyczną korekcję wypoziomowania zdjęć, a w połączeniu z GPS – śledzenie ruchu gwiazd na niebie; to ostatnie jest nieocenione w astrofotografii.
I jeszcze kilka słów o korpusie. Na zdjęciach wydawał mi się dość toporny, z pryzmatem wyraźnie nawiązującym do starego Pentaxa 67. Ale na żywo i w ręku to zupełnie inna historia. Aparat jest solidny i świetnie skonstruowany, leży doskonale w dłoni, przy tym nie jest ani za ciężki ani za duży.



Podsumowując, Pentax K-1 to godny rywal Nikona D810. Przy tej samej matrycy zna kilka nowych sztuczek. Co najważniejsze, przy bliższym poznaniu żadna z nich nie okazuje się być „sztuką dla sztuki” i wyraźnie stanowi rozwiązanie różnych istniejących problemów. K-1 kosztuje mniej niż Nikon D810 i dużo mniej niż Canon 5D IV czy 5Ds (R). Za tę cenę dostajemy świetny aparat; oczywiście nie oznacza to, że zawodowcy używający pełnoklatkowych lustrzanek Canona i Nikona rzucą się masowo na K-1. Na przeszkodzie może stanąć zbyt mała liczba nowoczesnych obiektywów pełnoklatkowych  z automatycznym ustawianiem ostrości, ale publikowane przez producenta mapy drogowe dla obiektywów obiecują stopniowo zaradzić tej nierównowadze. Natomiast użytkownicy niepełnoklatkowych lustrzanek Pentaxa oraz innych marek pragnący wejść do świata pełnej klatki powinni poważnie rozważyć Pentaxa K-1. Dostaną więcej niż mogliby oczekiwać.


Pentax 645Z

Modele Pentaxa z serii 645 już kilkukrotnie przedefiniowały fotografię średnioformatową. Pierwszy z nich, filmowy Pentax 645 z roku 1984, wprowadził mnóstwo nowatorskiej elektroniki do świata średniego formatu (wbudowany silnik przesuwu filmu, zaawansowany pomiar światła itd.), potem dodano autofokus, a model 645D z roku 2010 był pierwszym relatywnie przystępnym cenowo cyfrowym aparatem średnioformatowym. 645Z to efekt logicznej ewolucji i osoby użytkujące poprzedni model z tej serii łatwo się odnajdą zarówno w jego ergonomii, jak i filozofii sterowania.  Aparat jest duży i ciężki – to oczywiście głównie skutek lustrzankowej technologii; ponieważ matryca ma rozmiar 44x33 mm, potrzebne jest ogromne lustro z solidnym mechanizmem jego napinania, poruszania oraz tłumienia drgań. A jednak 645Z leży świetnie w dłoni i nie miałem najmniejszych problemów z używaniem go z ręki. Podobnie jak jest w przypadku K-1, imponująca jest solidność konstrukcji oraz wykonania korpusu.
Matryca CMOS o rozdzielczości 51,6 milionów pikseli jest mniejsza od klatki filmu używanego przez przodka aparatu – w końcu 44x33 mm to jednak mniej niż 45x60 mm. Ale nadal jest to więcej niż rozmiar matrycy, którą nazywamy pełnoklatkową (24x36 mm)  i to widać na zdjęciach, bo praw fizyki nie da się oszukać. Większe piksele zbierają więcej światła, a zatem dają lepszą rozpiętość tonalną, kontrast, mniejsze szumy. W porównaniu z zawodowymi lustrzankami pełnoklatkowymi, przy korzystaniu  z bazowej wartości ekwiwalentu ISO szczegółowość zdjęć z Pentaxa 645Z jest wyższa a szumy - niższe. Tak naprawdę 645Z był pierwszym cyfrowym aparatem średnioformatowym z nowoczesną matrycą, pozwalającą na optymalne wykorzystanie możliwości większego formatu.





W studio i w plenerze przy fotografowaniu ze statywu jakość zdjęć jest niezwykle wysoka; tu przydatna jest funkcja podnoszenie lustra dla wyeliminowania jego wibracji. O tym jak przemyślana jest ergonomia Pentaxa 645Z świadczy choćby zdublowane mocowanie statywowe do zdjęć w pionie. Aparat sprawdza się też w reportażu, ponieważ system samoczynnego ustawiania ostrości jest zaawansowany w porównaniu z konkurencyjnymi rozwiązaniami średnioformatowymi, chociaż oczywiście nie dorównuje temu, co znamy z najlepszych lustrzanek pełnokolatkowych. Jednak gabaryty aparatu a także rozmiar zdjęć z 50-milionowej matrycy zmuszają do bardziej przemyślanego podejścia do fotografowania niż pstrykanie setek zdjęć w serii, jakie „uprawiamy” często mniejszymi lustrzankami.  Dla porządku wypada dodać, że 645Z był też pierwszym aparatem średnioformatowym z możliwością filmowania; dla porządku bo mimo potencjalnie wysokiej jakości obrazu, filmowanie nie wydaje mi się być głównym powołaniem aparatu.

Uchylny ekran tak bardzo ułatwia fotografowanie z poziomu ziemi, czy znad głowy, że nie mogę zrozumieć, dlaczego Nikon i Canon uparcie odmawiają jego umieszczenia w swoich zawodowych lustrzankach. Nie przemawia do mnie argument, że taki ekran jest bardziej podatny na uszkodzenie więc nie ma dla niego miejsca w profesjonalnych aparatach. Skoro Pentax nie bał się umieścić uchylny ekran w tak zawodowym aparacie jak 645Z i nie słychać o pladze jego uszkodzeń, dlaczego Canon i Nikon obstają przy swoim? Uchwyt w 645Z jest bardzo wygodny a korzystanie z dobrze rozmieszczonych elementów sterujących to czysta przyjemność tym bardziej, że przypisane są do nich właściwie wszystkie najważniejsze funkcje, uwalniając użytkownika od konieczności ciągłego „grzebania” w menu. A co do menu, jest proste i intuicyjne. Szkoda, że inżynierowie Sony nie wzorują się na tak dobrych przykładach. Wsteczna kompatybilność aż do roku 1984 sprawia, że użytkownik Pentaxa 645Z ma do dyspozycji ponad 30 obiektywów, w tym 16 obecnie produkowanych, a przez adapter można korzystać ze starej optyki do modelu Pentax 67. Jak na średni format system jest niezwykle rozległy. I dlatego mimo, że do świata cyfrowego średniego formatu zaczynają wdzierać się takie bezlusterkowce jak Hasselblad X1D-50c czy Fujifilm GFX50sPentax 645Z pozostaje najlepszym przystępnym cenowo systemem średnioformatowym.



Tekst Jarosław Brzeziński
Autoryzowany Sklep Fotograficzny Pentax 645Z
www.e-oko.pl

Opublikowany w: Wszystkie wpisy