Menu bloga

Najnowsze wpisy

Fujifilm GFX 100 - tydzień z niesamowitym aparatem średnioformatowym

2568 Zobacz 17 Liked

      Gdy w zeszłym roku przypadła mi w udziale możliwość zwiedzenia Portugalii w towarzystwie Fujifilm GFX 50S myślałem, że zobaczyłem absolutny szczyt możliwości rynku fotograficznego, jeśli chodzi o aparaty z matrycą większą od pełnoklatkowej, które łatwo można zabrać poza studio fotograficzne. Dzięki sklepowi fotograficznemu e-oko.pl i firmie Fujifilm miałem jednak okazję zrewidować ten pogląd, a wszystko za sprawą nowego dziecka firmy Fujifilm - Fujifilm GFX100, z którym było mi dane spędzić ostatni tydzień.



      Pierwsze spotkanie z Fujifilm GFX100 onieśmiela. W nasze ręce trafia masywny korpus ze zintegrowanym gripem, który swoim wyglądem przypomina topowe pełnoklatkowe lustrzanki cyfrowe, tyle tylko że dekiel zakrywający bagnet do mocowania obiektywów jest tutaj zdecydowanie większy, a gdy go odkręcimy nie zobaczymy żadnego lustra. Zamiast tego naszym oczom ukaże się matryca o rozmiarach 43.8mm x 32.9mm, czyli prawie dwukrotnie większa, niż w aparatach pełnoklatkowych. Kolejne spojrzenia pokazują, że w stosunku do Fujifilm GFX50s zmianie uległa spora część ergonomii aparatu. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że pewnym punktem wyjścia przy projektowaniu GFX100 mógł być model GFX50r. Przemawiają za tym co najmniej dwie sprawy - po pierwsze na tylnej ściance Fujifilm GFX100 nie znajdziemy charakterystycznego dla GFX50s zgrubienia, na którym umieszczony był ekran, po drugie zaś, tak jak w modelu GFX50r firma Fujifilm zrezygnowała z umieszczenia na tylnej ściance klasycznych przycisków GÓRA/DÓŁ/LEWO/PRAWO, zastępując je dwoma wielokierunkowymi joystickami umieszczonymi w zasięgu kciuka - po jednym w zależności od tego, czy aparat trzymamy za "główny" grip, czy za uchwyt pionowy. Oprócz tego, jeśli chodzi o nowości na tylnej ściance, znajdziemy tu również charakterystyczny dla topowych lustrzanek pełnoklatkowych, dodatkowy niewielki, podłużny ekran umieszczony zaraz pod głównym, a który za zadanie ma pokazywać wartości podstawowych parametrów z jakimi w danej chwili pracuje aparat.



Trzeci wyświetlacz natomiast zajmuje większość prawej części górnej ścianki aparatu i wyposażony jest w trzy tryby pracy. W pierwszym trybie w bardzo przejrzysty sposób pokazuje główne ustawienia z jakimi pracuje aparat - czas naświetlania, aktualnie ustawioną wartość przesłony, czułość ISO, tryb w jakim pracuje aparat, informacje na temat ustawień przetwarzania zdjęć (jakość zapisu, czy styl przetwarzania), oraz ilość zdjęć którą możemy jeszcze zapisać na karcie i wartość korekty ekspozycji. W drugim trybie wyświetlacz symuluje dwa koła nastaw - czasu otwarcia migawki i wartości czułości ISO, których wartości zmieniamy poprzez kręcenie pokrętłami umieszczonymi w uchwycie, odpowiednio na wysokości palca wskazującego i kciuka. Trzeci tryb jest dość ciekawy i raczej niespotykany - to po prostu aktualizowany na żywo histogram, który pozwala nam na bieżąco ocenić naświetlenie danej sceny - bardzo przydatna rzecz.




     Zgodnie z filozofią marki Fujifilm na obudowie aparatu zabrakło jakiegokolwiek pokrętła, służącego do ustawienia trybów pracy automatyki. Wyboru pomiędzy automatykami czasu i przesłony, oraz trybami P i M dokonujemy poprzez manipulowanie wzajemnymi zależnościami w ustawieniach konkretnych parametrów - gdy na pierścieniu przesłony umieszczonym na obiektywie wybierzemy literkę "A" będziemy pracować w trybie preselekcji czasu. Gdy w ustawieniach czasu naświetlania wybierzemy wartość "A" otrzymamy preselekcję przysłony. Ustawiając w obu przypadkach wartość "A" otrzymamy tryb P. Natomiast wywołanie w pełni manualnych ustawień jest możliwe w każdej chwili poprzez wciśnięcie przycisku zlokalizowanego przy górnym wyświetlaczu. Ponieważ brak tu koła trybów, to z lewej strony górnej ścianki znajdziemy koło odpowiedzialne za wybór trybu pracy "napędu" aparatu - dzięki niemu zdecydujemy o tym, czy chcemy pracować w trybie wykonywania pojedynczych klatek, bracketingu ekspozycji, czy kręcenia wideo. Jest tu też przycisk odpowiedzialny wybór prędkości zdjęć seryjnych. Poza tym, podobnie jak w modelu Fujifilm GFX50s, umieszczono gorącą stopkę, która dzięki wyposażeniu z całą listwę dodatkowych styków służy również za punkt mocowania wymiennych wizjerów elektronicznych.

     Wracając jeszcze do tylnej ścianki aparatu, poza ekranami i przyciskami takimi jak ten odpowiedzialny za podgląd i kasowanie wykonanych zdjęć, MENU/OK, AE-L, czy AF-ON, mamy tu też zlokalizowany w okolicy wizjera przełącznik służący do zmiany sposobu nastawiania ostrości, które daje wybór pomiędzy pojedynczym ustawieniem, ciągłym śledzeniem ostrości i trybem manualnym. Nie zabrakło również charakterystycznego dla marki Fujifilm przycisku oznaczonego literą Q, który daje fotografującemu szybki dostęp do ustawień przetwarzania obrazu i kilku innych parametrów pracy aparatu. Co charakterystyczne również, na całym korpusie znajdziemy cała masę fabrycznie nieopisanych przycisków, których funkcję możemy zdefiniować w menu - 5 z tyłu, 2 z przodu, oraz jeden umiejscowiony przy spuście migawki w pionowym uchwycie. Wartym wspomnienia jest również fakt, że główny wyświetlacz aparatu posiada, podobnie jak w modelu GFX50s, możliwość odchylenia w dwóch osiach - w górę i w dół, oraz w prawo, co zdecydowanie pomaga w kadrowaniu z nietypowych perspektyw, tak w przypadku wykonywania zdjęć poziomych, jak i pionowych.


Fujifilm GFX 100 vs GFX 50S

     
     Jeśli chodzi natomiast o zestaw gniazd połączeniowych, w które wyposażony jest Fujifilm GFX100, to wydaje się, że absolutnie niczego tu nie brakuje. Tak też na prawej ściance (patrząc od tyłu aparatu) poza slotem na dwie karty SD, pod dodatkową klapką znajdziemy gniazdo wężyka spustowego. Na lewej ściance, pod jedną z dwóch klapek znajdziemy wejście mikrofonu, oraz wyjście słuchawkowe, które pomaga w monitorowaniu nagrywanego wraz z filmem dźwięku. Druga z klapek kryje natomiast gniazdo USB typu C, gniazdo microHDMI umożliwiające wysłanie nieskompresowanego, 10-bitowego sygnału wizyjnego z próbkowaniem 4:2:2 do zewnętrznego rekordera wideo, podczas gdy obraz z próbkowaniem 4:2:0 zapisuje się na karcie SD, oraz gniazdo dla zewnętrznego zasilacza, który dostarczy prąd w zastosowaniach studyjnych. W pionowym uchwycie umieszczono natomiast rodzaj "sanek", które mieszczą w sobie dwa akumulatory służące do zasilania aparatu.

     Warto wspomnieć również o danych technicznych aparatu. Fujifilm GX100 wyposażony jest w 102-megapikselową matrycę o fizycznych wymiarach 43.8mm x 32.9mm, która może pracować z natywną czułością w zakresie 100-12800 ISO (rozszerzalną w zakresie 50-102400), rejestrując 16-bitowe pliki RAW. Na powierzchni matrycy umieszczono 3,76 miliona pikseli odpowiedzialnych za ustawienie ostrości w trybie detekcji fazy, które pokrywają praktycznie całą powierzchnię czujnika. Jako pierwszy aparat bezlusterkowy z czujnikiem większym, niż pełnoklatkowy Fuji GFX100 wyposażony jest w 5-osiową stabilizację matrycy. Sam korpus jest uszczelniony i odporny na zachlapanie. W elektronicznym wizjerze znajdziemy wyświetlacz OLED złożony z 5,76 miliona punktów, a sam aparat poza wykonywaniem zdjęć pozwoli nam też nagrać wideo w rozdzielczości 4K przy 30 fps.


Matryca i mechanizm stabilizacji w Fujifilm GFX 100

     Skoro już wiemy z czym mamy do czynienia wypadałoby napisać parę słów na temat tego, jak pracuje się Fujifilm GFX100. Mówiąc bardzo krótko - jest naprawdę bardzo dobrze! GFX100 to aparat, który w bardzo dużej mierze daje się wygodnie i łatwo spersonalizować i przystosować do sposobu, w jaki chcemy wykonywać zdjęcia, więc jeśli tylko choć "z grubsza" znamy filozofię pracy systemem Fujifilm, choćby z bezlusterkowców serii X-T, to bardzo szybko i sprawnie odnajdziemy się nie tylko w przepastnym, wielopoziomowym menu aparatu, które pozwala na zdefiniowanie najmniejszych nawet szczegółów, ale również w codziennym fotografowaniu. Dzięki dużej ilości przycisków, które możemy spersonalizować jesteśmy w stanie dostosować aparat do własnych przyzwyczajeń i już po dłuższej chwili sprawnie pracować praktycznie bez odrywanie oka od wizjera. Fujifilm GFX100 jest też naprawdę sprawnie działającym i responsywnym aparatem. Działa na pewno odrobinę inaczej (co nie znaczy, że gorzej) niż topowe lustrzanki cyfrowe, czy pełnoklatkowe bezlusterkowce, ale warto pamiętać, że mamy tu do czynienia z przeszło stumegapikselową matrycą, która produkuje 16-bitowe RAWy. Co za tym idzie pojedynczy plik RAW z GFX100 zajmuje ponad 200MB(!), jeśli weźmiemy pod uwagę jak wielką ilość danych musi interpretować procesor aparatu i wyposażymy się w szybkie i wydajne karty SD, to fotografowanie GFX100 okazuje się być naprawdę wygodne i bezproblemowe. Autofocus w trybie pojedynczym nie ma problemów z ustawieniem ostrości, zarówno w konkretnym punkcie, jak również w trybie wykrywania twarzy/oka. Dopiero gdy próbujemy wykonywać zdjęcia w warunkach, w których gołym okiem niewiele już widać, skuteczność systemu AF spada i ostrzenie trwa trochę dłużej, ale mimo wszystko gdy aparat już zasygnalizuje, że złapał ostrość, to faktycznie jest ona tam, gdzie wskazał. W trybie ciągłym autofocusa jest zdecydowanie lepiej, niż w przypadku Fujifilm GFX50s, z którego wraz z Panem Cezarym ze sklepu fotograficznego e-oko.pl troszkę podśmiewaliśmy się, że jeśli chodzi o zdjęcia sportowe, to najlepiej sprawdziłby się w fotografowaniu rozgrywek szachowych. Oczywiście nadal ciężko mówić o wydajności układu AF znanej z topowych, reporterskich lustrzanek, ale Fujifilm GFX100 naprawdę nie ma już większego problemu z utrzymaniem ostrości na twarzy osoby, która zbliża się w kierunku aparatu. Tak więc w fotografii, do której GFX100 jest dedykowany, nie powinny się przytrafić najmniejsze problemy z pracą systemu automatycznego ustawiania ostrości - gdy wykonujemy statyczne portrety niczego nie można mu zarzucić, w przypadku fotografowania krajobrazu czy architektury ustawienie ostrości również odbywa się bardzo sprawnie, a błędy praktycznie się nie zdarzają. Co ciekawe, 5-osiowa stabilizacją, w którą wyposażony jest aparat naprawdę działa bardzo sprawnie i wydajnie. W połączeniu na przykład ze sporym i ciężkim Fujifilm 250/4 GF R LM OIS WR niemal "zamraża" obraz w wizjerze i pozwala na wykonanie zupełnie ostrego zdjęcia przy niezbyt sprzyjających warunkach oświetleniowych i relatywnie długich czasach naświetlania. Przy współpracy z krótszymi ogniskowymi jest jeszcze łatwiej i okazuje się, że wykonanie z "ręki" ostrego zdjęcia przy czasach naświetlania rzędu 1/20s, naprawdę nie nastręcza większego problemu, pomimo ponad 100 megapikseli, które bezlitośnie pokażą nawet najdrobniejsze drgnięcie rąk.




Fujifilm GFX 100 we współpracy z Profoto B10 Plus + nadajnik TTL - idealna para

     A co z jakością zdjęć? To oczywiście najmocniejsza strona Fujifilm GFX100. Pamiętam, jak chwaliłem rozdzielczość, ostrość, głębie tonalną i reprodukcję kolorów, którą zaoferował Fujifilm GFX50s. Tutaj jest w zasadzie tak samo, tylko... dwa razy bardziej! 102 megapiksele to rozdzielczość, która przy tym fizycznym rozmiarze czujnika i przy współpracy ze świetnymi optycznie obiektywami Fujifilm pozwala się cieszyć naprawdę przytłaczającą jakością i szczegółowością obrazu. Przy fotografii portretowej nie ma najmniejszego problemu z liczeniem pojedynczych włosków, z których składają się rzęsy modelki. Ostrość rejestrowanego obrazu naprawdę niesamowicie zaskakuje ilekroć tylko zgramy efekty zdjęć na dysk twardy komputera i zaczniemy je oglądać w 100% powiększeniu. Tak samo jest z głębią tonalną produkowanego obrazu. Producent pisze o 14EV zakresu tonalnego i myślę, że nie ma tu krzty przesady. Zdjęcia z Fujifilm GFX100 doskonale poddają się obróbce, pozwalają w praktycznie nieograniczony sposób wyciągać szczegóły z cieni i świateł, a dzięki świetnym symulacjom klasycznych materiałów światłoczułych, z których znana jest firma Fujifilm, nawet bez obróbki wyglądają naprawdę świetnie. Bardzo trudno, po kilku dniach pracy i kilku sesjach zdjęciowych wykonanych Fujifilm GFX100, bezboleśnie wrócić do fotografowania aparatami pełnoklatkowymi - kiedy już przekonamy się, że można to zrobić jeszcze lepiej, jeszcze bardziej ostro, to uczucie pewnego niedosytu zostanie z nami co najmniej przez jakiś czas.

     Fujifilm GFX100 jest dla mnie synonimem pewnego technicznego kompromisu, bo przecież wielkość jego matrycy nie pozwala go z zupełnie czystym sumieniem umieścić pośród innych średnioformatowych aparatów cyfrowych. Ten kompromis spowodował, że linia GFX od Fujifilm stała się czymś w rodzaju formatu APS-C wśród cyfrowych aparatów średnioformatowych, ale jednocześnie pozwoliła na naprawdę wygodne uwolnienie tego typu sprzętu ze studia fotograficznego i zabranie go w plener, czy nawet w podróż. W modelu GFX50s firma Fujifilm dała użytkownikom możliwość wykonywania zdjęć, których jakość znana jest z rozwiązań średnioformatowych, sprzętem który kulturą i ergonomia przypomina zawodowe aparaty pełnoklatkowe. W modelu GFX100 kontynuuje tę drogę, czyniąc finalny wynik fotograficzny jeszcze bardziej spektakularnym, a przecież własnie o to nam wszystkim chodzi - o doskonałą jakość produkowanego obrazu. A jeśli narzędzie dzięki któremu ją otrzymujemy jest, tak jak Fujifilm GFX100, dobrze zaprojektowane i po prostu wygodne w pracy, to należą się tyko i wyłącznie pochwały. Chociaż cena Fujifilm GFX100 w pierwszej chwili wydaje się być zaporowa (aktualnie w sklepie fotograficznym e-oko.pl korpus Fujifilm GFX100 kosztuje 47 999zł), to warto mieć świadomość, że jest to aparat zaprojektowany i kierowany w zasadzie tylko do profesjonalnych zastosowań, wymagających najwyższej jakości obrazu. I w tych właśnie zastosowaniach na pewno sprawdzi się doskonale.

Przykładowe fotografie wykonane Fujifilm GFX100:


Fujifilm GFX 100, 110mm, f/2, ISO 100, 1/400s


Fujifilm GFX 100, 45mm, f/2.8, ISO 100, 1/160s


Fujifilm GFX 100, 110mm, f/2, ISO 100, 1/250s

Tekst i zdjęcia Adam Niedbała 
E-OKO Autoryzowany Sklep Fotograficzny Marki Fujifilm

Opublikowany w: Testy sprzętu foto