Menu bloga

Najnowsze wpisy

Jaki aparat fotograficzny kupić na wakacje - nowy czy używany - jak sprawdzić twoją cyfrówkę?

3808 Zobacz 15 Liked

    Okres wakacyjny w 2020 roku zapamiętamy na pewno jako czas szczególny.Mimo to zaczynamy powoli odczuwać ogólne rozluźnienie sytuacji społeczno-gospodarczej, która towarzyszyła nam przez ostatni kwartał, a co za tym idzie, zaczynamy nieśmiało planować wakacyjne wyjazdy i eskapady. Organizacja wakacyjnej podróży to doskonały moment, żeby zastanowić się nad tym, czy sprzęt fotograficzny, którym dysponujemy podoła celom, jakie postawimy mu w czasie wypoczynku. Mimo, że na pewno usłyszymy głosy twierdzące, że dziś doskonałym towarzyszem podróży jest fotograficzny smartfon, to warto pamiętać, że lustrzanka czy bezlusterkowiec, do tego wyposażone w dobrej klasy optykę, pozwoli nam zachować zdecydowanie większą ilość szczegółów na fotografiach przywiezionych z miejsc, które być może odwiedzimy tylko jeden raz w życiu. Dzisiejszy rynek sprzętu fotograficznego pełen jest modeli aparatów od zupełnie amatorskich, po najbardziej skomplikowane i profesjonalne urządzenia, które możemy kupić jako zupełnie nowe, lub używane, z tzw. "drugiej ręki". W związku z tym warto zadać sobie pytanie: czy warto zainteresować się używanym aparatem fotograficznym, a jeśli tak to na jakie aspekty należy zwrócić szczególną uwagę?



    Oczywiście przy bieżącej dostępności sprzętu fotograficznego nic nie stoi na przeszkodzie, by wybrać się do dobrego sklepu fotograficznego i tam dokonać zakupu fabrycznie nowego aparatu. To rozwiązanie ma swoje zalety. Po pierwsze stajemy się pierwszym użytkownikiem danego urządzenia - mamy pewność, że nikt przed nami nie fotografował naszym nowym aparatem, a od jego producenta otrzymujemy pełną gwarancję, której czas trwania liczy się od dnia zakupu sprzętu. Po drugie - możemy zdecydować się na najnowszy model aparatu, który kupimy jako jedni z pierwszych w kraju i jeśli nie liczymy się przesadnie z kosztami, możemy w ten prosty sposób stać się użytkownikami najnowszej dostępnej technologi. Ale właśnie - koszty. Gdy rozważymy zakup używanego korpusu, okaże się, że decydując się na odrobinę starszy (co absolutnie nie oznacza, że przestarzały!) model naszego wymarzonego body, możemy zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt procent ceny nowego sprzętu, lub wręcz pokryć pewną część zakupu nowszego sprzętu, pozostawiając w rozliczeniu swój poprzedni, starszy aparat. By zatem dokonać trafnego wyboru warto prześledzić proces zakupu używanego aparatu i zastanowić się, w jaki sposób przeprowadzić go najsprawniej i najrozsądniej. Możemy wstępnie założyć, że proces ten posiada tak naprawdę dwa podstawowe aspekty. Pierwszy z nich to ten związany z bezpieczeństwem zakupu sprzętu używanego od strony prawnej, drugi natomiast skupia się wokół zagadnień technicznych związanych z aparatem fotograficznym zakupionym "z drugiej ręki".


Używany aparat fotograficzny a prawo

    Co wspólnego z prawem może mieć zakup używanej cyfrówki? Więcej, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Przede wszystkim, z prawnego punktu widzenia, istotną sprawą jest fakt, że w naszych realiach prawnych, w momencie zawarcia umowy kupna-sprzedaży na zakup przedmiotu, który rynkowo warty jest więcej niż 1000zł, powstaje obowiązek podatkowy, który należy wypełnić, by taka transakcja była w stu procentach zgodna z prawem. Drugą, być może jeszcze istotniejszą sprawa jest fakt, że w aktualnym stanie prawnym zakup jakiegokolwiek przedmiotu, pochodzącego z przestępstwa (czyli kolokwialnie mówiąc - skradzionego), traktowany jest jako paserstwo, które samo w sobie, według definicji KK z 1997 roku jest występkiem, za który grozi kara od grzywny, do pozbawienia wolności na okres 10 lat. Wyposażeni w tę wiedzę zastanówmy się nad tym, gdzie najlepiej i najbezpieczniej szukać używanego sprzętu fotograficznego. W dobie powszechnie dostępnego internetu znajdziemy wiele portali aukcyjnych, portali z ogłoszeniami lokalnymi, czy wręcz grup w social mediach, w których znajdziemy oferty sprzedaży używanych aparatów cyfrowych, wystawione przez osoby prywatne. Czy warto z nich skorzystać? Jeśli będziemy posiadali stu procentowo pewną wiedzę co do pochodzenia danego przedmiotu, nie mamy problemu z wypełnieniem kilku dokumentów, a nasza wiedza i doświadczenie fotograficzne pozwolą na rozsądną ocenę stanu technicznego kupowanego sprzętu, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby z takiej oferty skorzystać. Pamiętać należy tylko, by bezwzględnie spisać ze sprzedającym cywilnoprawną umowę kupna-sprzedaży, której wzory bez problemu znajdziemy w internecie i w której padną stwierdzenia, iż sprzedający przekazuje kupującemu przedmiot wolny od wad prawnych i ukrytych wad technicznych. Jeśli jednak czujemy, że nie poruszamy się dostatecznie sprawnie w kwestiach formalnych i nie chcemy się martwić stanem prawnym kupowanego przez nas sprzętu, zdecydowanie powinniśmy na zakupy wybrać się do komisu fotograficznego. Ten nie tylko zdejmie z naszych barków obowiązek podatkowy związany z zakupem sprzętu, ale sprawdzi również dokładnie pochodzenie aparatu, który nam zaoferuje, a w razie jakichkolwiek problemów przejmie całą odpowiedzialność prawną.

Używany aparat fotograficzny a technika

    Jeśli zdecydujemy się we własnym zakresie sprawdzać używane body, którego kupno rozpatrujemy, zdecydowanie najprostszym rozwiązaniem będzie udanie się z nim do autoryzowanego serwisu danej marki z prośbą, o wykonanie przeglądu technicznego naszego egzemplarza. Lista serwisów fotograficznych w Polsce. W ramach takiego przeglądu autoryzowany serwis sprawdzi podstawowe parametry aparatu - przede wszystkim przebieg migawki i stopień jej zużycia - to znaczy jak precyzyjnie migawka trzyma czasy otwarcia. Będzie w stanie również sprawdzić, czy oprogramowanie korpusu nie sygnalizuje jakichkolwiek błędów o podłożu sprzętowym, oraz czy wszystkie funkcje aparatu działają w zakładany sposób, a po przeglądzie wystawi stosowne zaświadczenie. A co zrobić, jeśli nie możemy udać do serwisu?


Widoczne obtarcia obudowy wynikające z niewłaściwego przechowywania aparatu w torbie fotograficznej.
   
    Na samym początku zapytajmy sprzedającego, czy posiada oryginalne pudełko i komplet dokumentów zakupu (faktura / paragon) od sprzedawanego aparatu. Oczywiście nie są to rzeczy, które bezwzględnie należy przekazać przy sprzedaży, ale ich obecność potwierdza legalność pochodzenia sprzętu. Następnie skupmy się na wizualnych oględzinach sprzętu. Sprawdźmy, czy obudowa aparatu nie nosi zbyt wyraźnych oznak nieostrożnego użytkowania. Oczywiście niewielkie, płytkie zarysowania na dolnej ściance korpusu, czy w okolicach gwintu statywowego, są zupełnie normalnymi oznakami eksploatacji i nie są powodem do niepokoju, ale już głębokie rysy wykonane ostrym przedmiotem, mogą sugerować że poprzedni użytkownik sprzętu obchodził się z nim niezbyt delikatnie. Wiele współczesny korpusów cyfrowych posiada obudowy wykonane w całości, lub chociaż w części ze stopów magnezu. To stosunkowo twardy i odporny materiał, więc jeśli znajdziemy na nim większe zarysowania czy uszczerbki możemy zakładać, że sprzęt był używany albo przez niezbyt ostrożnego amatora, albo przez zawodowca, który po prostu go nie oszczędzał. Oczywiście szukamy nie tylko rys, ale również pęknięć obudowy. W następnej kolejności należy sprawdzić, czy wszystkie przyciski, przełączniki i pokrętła znajdujące się w aparacie działają z należytym oporem, czy nic nie blokuje ich używania i czy nie kleją się po wciśnięciu. Jeśli zauważymy, że przyciskane przyciski mają tendencję do klejenia się, oznacza to z dużym prawdopodobieństwem, że korpus został zalany w przeszłości słodkim napojem i nawet jeśli został dokładnie wyczyszczony z wierzchu, to odrobimy słodkiego płynu, które zdążyły przedostać się do środka korpusu, prawdopodobnie prędzej czy później przyczynią się do awarii elektroniki.


Odklejone fragmenty obudowy, świadczące o intensywnym użytkowaniu korpusu.
   
    Kolejnym krokiem przy sprawdzaniu używanego aparatu fotograficznego powinna być weryfikacja faktycznego przebiegu migawki. Sposoby sprawdzania przebiegu migawki różnią się od siebie w zależności od producenta korpusu, a poszczególne procedury potrafią być inne nawet dla różnych modeli tej samej marki. W tym miejscu pozwolę sobie odesłać do jednego z wcześniejszych artykułów, w którym ten temat był bardzo szeroko opisany (klik).


Przykładowe zdjęcie zawierające zabrudzenia znajdujące się na powierzchni matrycy aparatu.
   
    Po zapoznaniu się ze stanem wizualnym aparatu i jego przebiegiem warto przejść do zweryfikowania stanu elementu, którego ewentualna wymiana, we współczesnej cyfrówce jest najtrudniejsza i najdroższa - matrycy. Moglibyśmy godzinami zastanawiać się na tym jak dokładnie sprawdzić matrycę, by uniknąć niespodzianek - w internecie krążą legendy o czujnikach "wypalonych" przez wielogodzinne kręcenie filmów i tajemnych sposobach na weryfikację tych przypadłości. Jednak by szybko zapoznać się ze stanem matrycy używanego aparatu fotograficznego tak naprawdę należy wykonać nim dwa zdjęcia. Pierwsze z nich to fotografia nieostrej, jasnej powierzchni,na przykład ściany lub nieba, wykonana na maksymalnie przymkniętej (w zależności od użytego obiektywu będzie to f16, f22 albo nawet f32) przysłonie. Drugie natomiast to fotografia zasłoniętego obiektywu, wykonana na najniższym kalibrowanym ISO i przy relatywnie krótkim czasie naświetlaniu, rzędu 1/500s - chodzi o uzyskanie zupełnie czarnej klatki. Pierwsze zdjęcie pozwala ocenić stan powierzchni matrycy - to znaczy jak bardzo jest zabrudzona i czy posiada ewentualne zarysowania. O ile samo odróżnienie zabrudzeń od zarysowań wymaga trochę wprawy, to możemy założyć, że nieregularne plamki o rozmytych brzegach są raczej zabrudzeniami, trochę bardziej regularne, okrągłe plamki o ostrzejszych brzegach można uznać za pyłki, natomiast cienkie, podłużne ślady o ostrych krawędziach mogą być zarówno drobnymi włoskami trzymanymi na powierzchni czujnika przez elektrostatykę, jak również zarysowaniami na powierzchni samego czujnika, lub filtra dolnoprzepustowego, o ile dany czujnik go posiada. 


Mocowanie bagnetu wraz ze stykami, bez widocznych wad technicznych.

    Wszelkich zabrudzeń pozbędziemy się zlecając w serwisie sprzętu fotograficznego czyszczenie matrycy, którego cena waha się od 40 do 150zł, nie stanowi to większego problemu, bo czyszczenie matrycy jest w zasadzie normalną, eksploatacyjną czynnością przy cyfrówce i warto je raz na jakiś czas wykonać. Natomiast uszkodzonych i zarysowanych powierzchni czujnika lepiej po prostu unikać. Z kolei zupełnie czarne zdjęcie pozwala nam sprawdzić, czy matryca posiada tak zwane "gorące piksele", czyli pojedyncze piksele, które zawsze, niezależnie od naświetlenia, świecą w jednym kolorze. Nie należy wykonywać tego zdjęcia na bardzo długich czasach naświetlania, albo na bardzo wysokiej czułości ISO, ponieważ z technologii produkcji matryc światłoczułych wynika fakt, że na powierzchni każdej, nawet zupełnie nowej matrycy światłoczułej, w takich warunkach, zawsze znajdzie się kilka gorących pikseli. Chodzi o to, żeby zweryfikować, czy pojawiają się one w warunkach normalnego użytkowania, a jeśli tak, to w jakiej ilości. Czy obecność gorących pikseli przekreśla sens zakupu aparatu? Jeszcze kilka lat temu aparat cyfrowy z gorącymi pikselami na matrycy traktowany był jako wadliwy. Dziś, wraz z rozwojem technologii i zwiększeniem rozdzielczości matryc, serwisy fotograficzne zostały wyposażone w narzędzia, które pozwalają skutecznie "zmapować" gorące, lub martwe piksele na powierzchni czujnika i poprzez wprowadzenie korekty do oprogramowania korpusu sprawić, że nie będą one w żaden sposób widoczne.


Niezabezpieczony wyświetlacz narażony jest na zarysowania widoczne na zdjęciu.
 
   Gdy znamy już stan matrycy, warto przyjrzeć się precyzji działania migawki. Chodzi głównie o to, czy migawka trzyma zadane czasy ekspozycji. Ponieważ nie jesteśmy w stanie tego zrobić bez dedykowanego oprogramowania dostępnego tylko w autoryzowanych serwisach, warto zastosować pewien trik. Wykonajmy serię 10-15 zdjęć z ustawieniami manualnymi, wykorzystując dowolny czas naświetlania, spośród tych najczęściej używanych, na przykład 1/250s. Jeśli każde z serii tych zdjęć będzie tak samo naeksponowane i poszczególne klatki nie będą się od siebie różniły jasnością, możemy założyć, że z migawka jest sprawna. W przypadku aparatów o szczególnie dużym przebiegu warto wykonać jeszcze jeden test, mianowicie wykonać serię kilkunastu zdjęć z najkrótszym, możliwym czasem otwarcia migawki mechanicznej, zazwyczaj będzie to 1/8000s. Jeśli na żadnym z wykonanych w ten sposób zdjęć nie pojawi się ciemniejszy pasek na dole lub na górze kadru, możemy założyć, że migawka jest w dobrej kondycji. Jeśli zaś się pojawi, będzie to oznaczać, że któraś z lamelek migawki zaczyna już "nie nadążać" przy szybszych czasach i przesłania matrycę w momencie, w którym nie powinna.



    W tym momencie, jeśli naszym obiektem zainteresowania jest lustrzanka cyfrowa, warto przyjrzeć się działaniu układu autofocusa. Jeśli jesteśmy w posiadaniu jasnego obiektywu, o którym wiemy, że nie ma on problemów z ostrzeniem gdy jest podłączony do innych korpusów, sprawdźmy czy testowane przez nas body nie ma tendencji do ustawiania ostrości przed, lub za obiektem zdjęcia. W tym celu wykorzystać można na przykład kartkę zapisaną tekstem, bądź specjalną kartę służącą do kalibracji systemu autofocusa (wzór karty do pobrania) - ustawiamy się pod kątem około 45 stopni do kartki, wybieramy konkretną linijkę tekstu, na która ustawiamy ostrość korzystając z centralnego pola ostrości i na maksymalnie otwartej przysłonie wykonujemy 3-4 zdjęcia. Jeśli ostra jest dokładnie ta linijka, którą wybraliśmy wszystko jest w porządku. Jeśli natomiast ostrość znajdziemy na linijce, która oddalona jest od aparatu bardziej niż ta, wybrana przez nas, mamy do czynienia ze zjawiskiem backfocusa. W odwrotnym przypadku, jeśli ostrzejsza jest linijka tekstu bliższa obiektywu niż ta, na którą ostrzyliśmy, jest to frontfocus. W niektórych aparatach istnieje możliwość ręcznej, programowej kalibracji tego typu niedoskonałości. Jeśli zaś korpus nie posiada takiej funkcji, możemy zlecić kalibrację układu AF w serwisie fotograficznym.


1. Front focus (ostrość znajduje się przed linią na której skupione było pole autofocusa.)
2. Back focus (ostrość znajduje się za linią na której skupione było pole autofocusa.)


Poprawne ustawienie autofocusa.


Menu mikrokalibracji autofocusa w systemie aparatów Canon.

    Następnie przechodzimy do szczegółów. Warto dokładnie sprawdzić gniazdo karty (albo kart) pamięci. Czy karta bez problemu wpina się i wypina z gniazda, czy zdjęcia są poprawnie na nią nagrywane i czy można bezproblemowo sformatować kartę pamięci z poziomu aparatu. W przypadku korpusów z gniazdem na karty pamięci Compact Flash warto zajrzeć do gniazda, czy wszystkie 50 pinów, z których składa się gniazdo są proste, niepowyginane i czy żadnego nie brakuje. Oczywiście wszystkie testy gniazda karty pamięci przeprowadzamy przy pomocy karty, co do której sprawności mamy stuprocentową pewność. Kolejne miejsce, któremu warto się przyjrzeć, to bagnet obiektywu - tutaj sprawdzamy, czy nie ma na nim głębokich rys, oraz czy spod warstwy, którą pokryty jest sam bagnet nie zaczyna wyglądać czysty mosiądz, z którego odlane jest samo mocowanie. Jeśli tylko mamy możliwość, warto również sprawdzić stan techniczny wszystkich gniazd wejściowych i wyjściowych, w które wyposażony jest aparat - sprawdzamy działanie gniazda USB, gniazda HDMI, wejścia mikrofonowego, wyjścia słuchawkowego i o ile to możliwe, zakładamy na gorącą stopkę dedykowaną lampę błyskową i sprawdzamy, czy błysk jest wyzwalany poprawnie i lampa nie błyska sama z siebie w zupełnie przypadkowych momentach, oraz czy oświetlacz podczerwieni (o ile lampa, z którą sprawdzamy korpus go posiada) działa poprawnie w trybie AF-S.


Gniazda kart pamięci SD oraz Compact Flash bez widocznych wad technicznych.

Nowy czy używany

    Każdorazowo decyzja o zakupie nowego lub używanego aparatu fotograficznego będzie wymagała przede wszystkim skonfrontowania możliwości finansowania tego zakupu, z oczekiwaniami, które pokładamy w kupowanym sprzęcie. Jeśli już zdecydujemy się zakupić używaną cyfrówkę, to zawsze starajmy się do skutku szukać korpusu, który w żadnym aspekcie nie będzie wzbudzał naszych wątpliwości i którego stan techniczny będzie po prostu taki, jakiego oczekujemy. Nie ma nic gorszego, niż wydanie niemałej sumy pieniędzy na sprzęt, z którego nie jesteśmy do końca zadowoleni, gdyż nawet jedna, drobna wada może skutecznie odebrać nam przyjemność fotografowania. A jeśli nie czujemy się na siłach, by na własną rękę podjąć się oceny stanu technicznego używanego aparatu, skorzystajmy po prostu z usług zaufanego komisu fotograficznego, który wyręczy nas nie tylko w kwestiach technicznych, ale również przygotuje dla nas wszelkie potrzebne dokumenty, oraz wystawi własną gwarancję, nawet na pełny rok, a po jej zakończeniu nie zostawi nas samych z ewentualnym problemem. Nie da się również przecenić faktu, iż jeśli jako osoba prywatna, na odległość (na przykład za pośrednictwem internetu) kupujemy używany przedmiot od legalnie działającego komisu, to zgodnie z prawami konsumenta przysługuje nam możliwość zwrotu zakupionego w ten sposób sprzętu w ciągu 14 dni. Zakup używanego aparatu w dobrym komisie fotograficznym ma jeszcze jedną zaletę - spotkamy tam bardzo często pasjonatów fotografii, przez których ręce przewijają się setki sztuk sprzętu fotograficznego rocznie, dzięki czemu dysponują oni wiedzą, która pozwoli im doradzić nam w dokonaniu jak najlepszego wyboru.



Tekst Adam Niedbała