Menu bloga

Najnowsze wpisy

Nikon Z6 i Z7! Czy zagrożą Sony?

5258 Zobacz 16 Liked

Nikon próbował już raz swoich sił na rynku aparatów bezlusterkowych i, jak wszyscy wiemy, nie była to doskonała próba.
Czy tym razem będzie inaczej?

     23 sierpnia 2018 to dzień, w którym japoński producent zaprezentował światu swoje najnowsze dziecko. Myślę, że bez przesady można stwierdzić, że jest to najważniejsze wydarzenie branżowe tego roku. Również w Warszawie polski oddział Nikona zorganizował odpowiednią konferencję i pokaz. Zgodnie z przeciekami, które już wcześniej pojawiały się w internecie, pokazano dwa wcielenia nowego bezlusterkowca, które zapoczątkują nową serię Z - Nikon Z6 i Nikon Z7. Na pierwszy rzut oka to dwa praktycznie bliźniacze aparaty, które poza pewnymi szczegółami technicznymi różnią się zasadniczo jedną rzeczą - rozdzielczością użytych przetworników.



    Zacznijmy jednak przyglądać się nowym konstrukcjom z wierzchu. Kiedy weźmiemy do ręki któryś z nowych aparatów od razu możemy być pewni, że trzymamy produkt marki Nikon. Cały korpus jest dość masywny, jak na segment bezlusterkowców. Jest też minimalnie większy od aparatów Sony serii A7, dla których zresztą Z6 i Z7 są bezpośrednimi konkurentami. Warto też wspomnieć, że zgodnie z filozofią profesjonalnych serii marki Nikon oba aparaty posiadają w pełni uszczelnione korpusy. Mimo oczywistego przearanżowania tylnej ścianki nadal możemy tam znaleźć wiele manipulatorów bliźniaczo podobnych do tych, które znajdziemy w lustrzankach Japończyków. Mamy tu więc maksymalnie dosunięty do lewej ścianki, uchylny, 3,2" ekran o rozdzielczości 2,1 mln punktów, nad którym umieszczono dobrze znane użytkownikom lustrzanek przyciski odpowiadające za wyświetlanie wykonanych zdjęć, oraz ich usuwanie. Idąc dalej w prawą stronę trafiamy na wspólny (tak samo jak cała reszta "fizjonomii" aparatów) dla obu modeli wizjer elektroniczny OLED o rozdzielczości 3,62 mln punktów, który zapewnia około stuprocentowe pokrycie kadru i powiększenie x0,8, a zabudowany jest we wdzięcznie wyprofilowanej atrapie pryzmatu. Za wizjerem znajdziemy przełącznik odpowiedzialny za tryb pracy podglądu na żywo, a dalej doskonale znany przycisk AF-ON, pokrętło obsługiwane kciukiem, solidne wyprofilowanie, na którym wspomniany kciuk można wygodnie oprzeć, oraz resztę manipulatorów, takich jak między innymi wielokierunkowy joystick, wielokierunkowy wybierak z przyciskiem OK, czy guziki odpowiedzialne za powiększanie wyświetlanych zdjęć i wywoływanie MENU ekranowego.

    Na górnych ściankach obydwu aparatów umieszczono uproszczone do maksimum koło wyboru trybów. Nie znajdziemy na nim żadnych trybów tematycznych, znajdziemy za to pełną "zieloną" automatykę. Oprócz tego jest tu podstawowy zestaw trybów P, A, S, M, oraz trzy tryby U, które stanowią komórki pamięci dla ustawień własnych użytkownika. Miłym zaskoczeniem, które zdecydowanie należy docenić, jest implementacja w obu korpusach, znanego z lustrzanek, górnego, monochromatycznego wyświetlacza OLED, pokazującego na bieżąco podstawowe parametry pracy. Otoczenie zabudowanego w gripie spustu przywodzi na myśl natomiast Nikona D850 - mamy tu więc włącznik aparatu, który okala guzik spustu, oraz przyciski odpowiedzialne za zmianę czułości ISO, kontrolę kompensacji automatycznej ekspozycji, oraz oznaczony czerwoną kropką przycisk, odpowiedzialny za uruchamianie i przerywanie nagrywania filmu.



    Z przodu aparatów poza przyciskami Fn1 i Fn2, którym można przypisać dowolna funkcję, oraz przednim pokrętłem, umieszczonym na pokaźnym i bardzo głębokim, jak na aparat bezlusterkowy, gripie znajdziemy największą (dosłownie i w przenośni) nowość, charakterystyczną dla nowej serii aparatów Nikona. Mowa o nowym bagnecie Z, który ze swoją średnicą wynoszącą 55mm, ma stworzyć zupełnie nowe pole do popisu dla inżynierów projektujących obiektywy. Tak duży rozmiar mocowania ma wpłynąć pozytywnie na możliwości tworzenia obiektywów o bardzo dobrych właściwościach optycznych i jasności względnej. Jednocześnie z premierą Nikonów Z6 i Z7 zapowiedziano zresztą nowego Nikkora Z 58mm f/0,95 Noct, który ewidentnie świadczy o tym, że nie są to puste słowa specjalistów od marketingu Nikona. Ważną informacją jest fakt, iż razem z nowym bagnetem zaprezentowany został adapter FTZ pozwalający podpiąć do bezlusterkowych Nikonów całe, ogromne portfolio obiektywów z mocowaniem F, oczywiście z zachowaniem wszystkich funkcji aparatu i obiektywu, poza przeniesieniem napędu autofocusa przy pomocy "śrubokrętu" - tej możliwości niestety w adapterze zabrakło. Z nie do końca oficjalnych informacji wiemy natomiast, że co najmniej pierwsze serie Z6 i Z7 będą sprzedawane w komplecie z adapterem FTZ.

    Lewa ścianka aparatu to miejsce, w którym standardowo znajdziemy złącza. W przypadku Z6 i Z7 mamy do dyspozycji wejście mikrofonu, wyjście dźwięku dla słuchawek, złącze USB typu C, HDMI, oraz gniazdo dla wężyka spustowego i innych akcesoriów. Na prawej ściance znajdziemy natomiast slot kart pamięci i tu niestety czeka nas chyba największe rozczarowanie związane z nowymi Nikonami - nie dość, że slot jest pojedynczy, to obsługuje dość egzotyczny i drogi format kart pamięci - XQD. Nikon tłumaczy, że zdecydowano się na ten format ze względu na wydajność i niezawodność tego formatu. Warto przy okazji wspomnieć, że slot ten jest kompatybilny też z nowym na rynku standardem kart pamięci CFexpress. Z jednej strony decyzja o implementacji pojedynczego slotu na kartę pamięci może dziwić w aparatach, które przy swojej cenie i możliwościach na pewno nie są kierowane do początkującego użytkownika, a wręcz wydaje się, że przeznaczony jest im segment profesjonalny. Z drugiej strony natomiast może to być świadoma strategia Nikona, by za jakiś czas wypuścić kolejny model z serii Z, który będzie posiadał już podwójny slot na nośnik pamięci.

    No dobrze, ale co Z6 i Z7 maja do zaoferowania od strony użytkowej? W dużej mierze, poza pewnymi drobnymi różnicami, w obu aparatach znajdziemy dokładnie te same funkcje i oprogramowanie. Podstawową różnicę stanowi fakt, iż Nikon Z7 wyposażony został w matrycę o rozdzielczości 45 mpix, wspierająca czułości kalibrowane w zakresie 64-25600 ISO, natomiast Nikonowi Z6 przypadła matryca o rozdzielczości 24 mpix i zakresie kalibrowanych czułości 100-51200 ISO. W obu przypadkach są to pełnoklatkowe czujniki BSI CMOS. W obu aparatach również znajdziemy układ stabilizacji matrycy działający w pięciu osiach, ze skutecznością określaną na 5 EV. Mamy więc wybór - albo kupujemy aparat, który produkuje ogromne i szczegółowe pliki o wysokiej rozdzielczości, które doskonale sprawdzą się w warunkach studyjnych, albo wybieramy konstrukcję, która pozwoli nam pracować z lżejszymi plikami, a do tego lepiej sprawdzi się w kiepskich warunkach oświetleniowych, co z kolei czyni z niej sprzęt wyraźnie dedykowany zastosowaniom reporterskim. Wielu producentów aktualnie rozgranicza w ten sposób swoje aparaty i nie musimy się specjalnie wysilać, żeby analogiczną sytuację znaleźć choćby w modelach Sony A7III i Sony A7RIII.





    Układy AF Nikonów Z6 i Z7 różni ilość obsługiwanych pól. W przypadku Nikona Z6 pól AF jest 273, Nikon Z7 posiada ich natomiast 493. Oba aparaty korzystają oczywiście zarówno z układu bazującego na detekcji kontrastu, jak i z komórek detekcji fazowej wbudowanych w sensory. Jeśli chodzi o wydajność nowych korpusów, to prędkość serii zdjęć w Nikonie Z7 wynosi 9 kl/s, natomiast w Nikonie Z6 jest to 12 kl/s. Nie wiadomo póki co jak pojemnymi buforami dysponować będą aparaty. Obie konstrukcje otrzymały również funkcję nagrywania filmów w 4K przy prędkości 30 kl/s z użyciem całej powierzchni sensora, przy czym w modelu Z6 mamy do czynienia z odczytem wszystkich pikseli i skalowaniem do rozdzielczości 4K, natomiast model Z7 posiłkuje się w tym celu line skippingiem. W rozdzielczości 1080p oba aparaty potrafią rejestrować obraz przy prędkości 120 kl/s. Dużym ukłonem w stronę osób filmujących aparatami jest też możliwość uzyskania przy pomocy obu aparatów 10-bitowego obrazu zapisanego w płaskim trybie N-Log. Haczyk polega na tym, że obraz o takich parametrach możemy zapisać tylko na zewnętrzny rejestrator, wykorzystując złącze HDMI, jednak w zamian otrzymamy (według zapewnień Nikona) zakres dynamiczny obrazu na poziomie 12 EV. Jeśli chodzi o zasilanie aparatów, to odpowiada za nie akumulator Nikon EN-EL15b, który według dość "wyśrubowanych" standardów Camera & Imaging Products Association ma pozwolić na wykonanie 330 zdjęć na jednym ładowaniu. Zapowiedziany został również grip, który będzie obsługiwał dwie sztuki takich baterii. Warto zaznaczyć również, że obydwa nowe korpusy obsługują łączność przez Bluetooth i WiFi, oraz są kompatybilne ze wszystkimi akcesoriami produkowanymi z myślą o lustrzankach firmy Nikon, takimi jak lampy błyskowe, czy na przykład moduł GPS.

    Wraz z Nikonami Z7 i Z6 do sprzedaży trafią trzy pierwsze obiektywy wykorzystujące nowy bagnet Z - Nikkor Z 24–70mm f/4 S, Nikkor Z 35 mm f/1.8 S i Nikkor Z 50 mm f/1.8 S. W roku 2019 poza wspomnianym Nikkorem 58mm f/0,95 Noct ma pojawić się jeszcze pięć innych obiektywów. Rok 2020 ma przynieść natomiast sześć, a rok 2021 osiem kolejnych szkieł, co sugeruje, że nowy system stosunkowo szybko zostanie wypełniony kompletem optyki do wykorzystania w każdej sytuacji.

    Już teraz, bez zbędnej przesady, można śmiało stwierdzić, że premiera nowych bezlusterkowców jest dla firmy Nikon wydarzeniem tak ważnym, jak premiera Nikona D3 (nadal bardzo poszukiwanego w komisach fotograficznych), która miała miejsce w 2007 roku. W pierwszych opiniach pojawiających się w mediach słychać wiele głosów narzekających na pojedyncze gniazdo karty pamięci, co faktycznie jest dość zaskakującą decyzją w przypadku aparatów dedykowanych do zastosowań profesjonalnych. Poza tym jednym szczegółem nowe propozycje Nikona jawią się jednak jako aparaty zadziwiająco wręcz kompletne, zwłaszcza jak na pierwsze konstrukcje z zupełnie nowej, opracowanej od podstaw serii. Nikon Z7 powinien pojawić się w regularnej sprzedaży we wrześniu, natomiast na Z6 przyjdzie nam poczekać prawdopodobnie do listopada. Prognozowana cena korpusu z mniejszą matrycą to 9999zł, natomiast w przypadku modelu z czujnikiem o większej rozdzielczości - 16999zł. Z niecierpliwością czekamy, aż pierwsze egzemplarze nowych Nikonów pojawią się w sklepie fotograficznym e-oko.pl, wtedy też przyjdzie czas na ich pełny test i sprawdzenie w codziennych sytuacjach zdjęciowych.




Tekst Adam Niedbała

Autoryzowany sklep fotograficzny Nikon e-oko.pl

Tag: Nikonz6
Opublikowany w: Nowości fotograficzne