Menu bloga

Najnowsze wpisy

SONY A1 - JEDEN BY WSZYSTKMI RZĄDZIĆ

1719 Zobacz 5 Liked

W przeciwieństwie do długo wypatrywanego modelu A7SIII, kontynuatora serii dedykowanej zastosowaniom w filmowaniu, na którego premierę przez kilka lat czekało wielu twórców wideo, premiera Sony A1 nie była specjalnie długo wyczekiwana. Można powiedzieć nawet, że społeczność skupiona wokół sprzętu fotograficznego marki Sony nie miała zbyt wiele czasu na domysły i śledzenie przecieków na temat tego korpusu. Sony A1 został oficjalnie zaprezentowany pod koniec stycznia 2021 roku i praktycznie do samego dnia prezentacji, mało kto w ogóle podejrzewał, że japoński producent ma w planach otwarcie nowej, obok A7 i A9, linii pełnoklatkowych, cyfrowych bezlusterkowców. Dokładnie tak się jednak stało i już miesiąc po oficjalnej zapowiedzi mamy okazję zapoznać się bliżej z przedstawicielem zupełnie nowej serii, oznaczonej symbolem A1.

Sony A1 - nowy flagowiec.

     Sony A1, czy też ILCE-1, bo tak korpus ten będzie nazywał się na niektórych rynkach, zapoczątkował historię nowej serii aparatów japońskiego producenta, która w zamyśle nie jest dedykowana żadnemu konkretnemu zastosowaniu, tak jak do tej pory było w przypadku podzielonej linii A7, ale sprawdzi się we wszystkich zastosowaniach fotograficznych, łącząc wysokorozdzielczą matrycę, charakterystyczną dla konstrukcji dedykowanych zastosowaniu w studiu fotograficznym, z kulturą i szybkością pracy, której spodziewalibyśmy po korpusach reporterskich. Znajdziemy tu więc pełnoklatkowy czujnik Exmor RS CMOS o rozdzielczości 50,1 megapiksela, wspomagany przez nowy procesor obrazowy BIONZ XR, który według Sony zapewnia ośmiokrotnie większą moc obliczeniową, niż poprzednio wykorzystywany BIONZ X. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, bo przecież choćby Sony A7RIV wyposażono w matrycę o jeszcze większej rozdzielczości, gdyby nie fakt, że nowy model A1 w pełnej rozdzielczości potrafi wykonać zdjęcia z prędkością nawet 30 kl/s, oczywiście wciąż przy w pełnim działającej automatyce ustawienia ostrości i ekspozycji. Mamy tu więc do czynienia z konstrukcją, która równie dobrze jak w studiu fotograficznym, sprawdzi się w fotografii reporterskiej, wymagającej dużej szybkostrzelności. Ale po kolei.

     Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny nowego korpusu Sony, to najbliżej mu chyba do serii A9. Otrzymujemy masywny i dość gruby korpus wyposażony w dość głęboki grip, na którego górnej ściance znajdziemy dwa duże i dwa mniejsze pokrętła sterujące. Jedno z dużych kół funkcyjnych odpowiada za wybór sposobu pracy automatyki naświetlania pomiędzy klasycznym zestawem trybów PASM, jest tu też tryb AUTO, tryb S&Q, tryb filmowania, oraz 3 predefiniowane ustawienia użytkownika. Drugie z pokręteł odpowiada za wybór sposobu, w jaki pracuje “napęd” aparatu - czy wykonujemy zdjęcia pojedyncze, w jednej z czterech prędkości zdjęć seryjnych, z samowyzwalaczem, czy w trybie bracketingu. Dodatkowo pokrętło to okolone jest pierścieniem, pozwalającym na wybranie sposobu, w jaki ustawiana jest ostrość. Tu dostępne są 4 ustawienia - MF, DMF, AF-C i AF-S. Dwa pozostałe pokrętła umiejscowione na górnej ściance korpusu to jedno odpowiedzialne za korekcję ekspozycji w zakresie +/- 3 EV, oraz drugie, które jest niczym innym jak wielofunkcyjnym manipulatorem, obsługiwanym kciukiem. Również układ przycisków rozmieszczonych na całej powierzchni korpusu przywodzi na myśl ten, zastosowany w modelu A9, tak więc ergonomia obsługi aparatu jest już znana i sprawdzona. Na lewej ściance korpusu, pod w sumie czterema różnymi klapkami, ukryto pokaźny zestaw wejść i wyjść. Znajdziemy tu wejście mikrofonowe, wyjście słuchawkowe, pełnowymiarowe gniazdo HDMI, gniazdo USB-C, oraz gniazdo microUSB oznaczone jako “multi”, pozwalające na podłączenie różnych zewnętrznych akcesoriów służących do wyzwalania migawki i sterowania aparatem. Są tutaj również dwa rzadziej spotykane gniazda, czyli koncentryczne złącze służące do synchronizacji błysku, oraz sieciowe gniazdo RJ-45, dzięki któremu możemy połączyć korpus z siecią komputerową, umożliwiając tym samym bardzo szybki transfer zdjęć w czasie rzeczywistym. Na prawej ściance umieszczono z kolei klapkę, mieszcząca dwa gniazda na karty pamięci, z których każde obsługuje zarówno nośniki w standardzie SD, jak i CFExpress. Dolną ściankę, poza gwintem statywowym, zajmuje oczywiście umieszczona w gripie zatoka, mieszcząca akumulator o symbolu NP-FZ100. Przygotowany do pracy, to jest z zainstalowanymi akumulatorem i kartą pamięci, waży 737 g.



Szybkość ponad wszystko.

     Sony A1, dzięki wyposażeniu go w zupełnie nowy procesor obrazowy BIONZ XR, może pochwalić się doskonałymi osiągami w prędkości wykonywania i zapisu zdjęć seryjnych. Producent mówi o maksymalnej prędkości zdjęć seryjnych, wynoszącej 10 kl/s przy wykorzystaniu migawki mechanicznej i nawet 30 kl/s przy fotografowaniu wykorzystując migawkę elektroniczną, lub 20 kl/s z migawką elektroniczną i zapisem nieskompresowanych plików RAW. W materiałach prasowych dotyczących aparatu znajdziemy też informację o maksymalnej pojemności bufora, która wynosi 400 zdjęć dla plików JPG w jakości Fine, lub 96 zdjęć, dla nieskompresowanych RAWów. Z moich własnych testów wynikło, iż fotografując przy pomocy migawki mechanicznej i zapisując jednocześnie pliki RAW i pliki JPG w jakości Extra Fine, korpusowi udało się utrzymać stałą prędkość zdjęć seryjnych wynoszącą dokładnie 10 kl/s przez 16,5 sekundy, po czym prędkość fotografowania spadła. Gdy spróbowałem tego samego wykorzystując migawkę elektroniczną, stała prędkość fotografowania na poziomie 20 kl/s utrzymała się przez 4,1 sekundy, po czym aparat zwolnił. W pierwszym przypadku, jak łatwo policzyć, udało mi się zarejestrować 165 zdjęć, w drugim przypadku zaś 82 ujęcia. Tu warto zaznaczyć, że podczas całego użytkowania Sony A1 korzystałem z karty pamięci CFExpress, której prędkość zapisu wynosi 700 MB/s. Z tego testu wynika, iż parametry dotyczące prędkości zdjęć seryjnych, oraz pojemności bufora podane przez producenta, są jak najbardziej zgodne z prawdą. Ba, przy wolniejszym fotografowaniu bufor zapełnił się o wiele później, niż zakłada producent, gdyż dzięki bardzo szybkiemu odczytowi danych z matrycy i bardzo wydajnemu procesorowi, aparat był w stanie opróżniać bufor na bieżąco, podczas trwania serii zdjęć. Jednocześnie za każdym razem opróżnianie zapełnionego bufora trwało nie dłużej niż 10 sekund, a podczas zrzucania zdjęć na kartę pamięci, aparat pozwalał na dalsze wykonywanie zdjęć, obsługę menu, czy zmianę ustawień. Jednym słowem, opróżnianie zapełnionego bufora nie “zatyka” aparatu, co niekiedy zdarzało się w innych konstrukcjach. Szybkość nie tylko samego fotografowania, ale również zapisu wykonanych zdjęć, jak również ogólna responsywność aparatu, w trakcie zapisywania tak dużych ilości danych, stoi na naprawdę bardzo wysokim poziomie. Pomimo wykorzystania matrycy o rozdzielczości 50 megapikseli, która spotykana jest raczej w wolniejszych konstrukcjach, dedykowanych pracy w studio, Sony A1 świetnie sprawdzi się również w zdjęciach reporterskich, czy na przykład w fotografii przyrodniczej podczas fotografowaniu ptaków. Może się nawet okazać, że tak duża matryca odnajdzie się doskonale w tego typu fotografii, choćby ze względu na możliwość swobodnego kadrowania zdjęć w postprodukcji.

     Warto również zatrzymać się na chwilę przy samej migawce elektronicznej. Jest to funkcja, która w aparatach bezlusterkowych różnych producentów pojawia się już od pewnego czasu, jednak przez użytkowników często jest pomijana. Sam sposób działania migawki elektronicznej sprawia, że o ile podczas fotografowania przy jej użyciu statycznych scen nie pojawiają się większego problemy, to już gdy chcemy z jej pomocą zarejestrować w kadrze ruch, często dochodzi do zniekształceń obrazu. Zniekształcenia te spowodowane są przez zbyt wolne odczytywanie obrazu z powierzchni czujnika, w stosunku do prędkości z jaką porusza się obiekt na zdjęciu. W przypadku Sony A1 po raz pierwszy miałem do czynienia z migawką elektroniczną, która nie wprowadza zniekształceń podczas fotografowania nawet szybko poruszających się obiektów. Szybkość zapisu obrazu pochodzącego z matrycy jest tak duża, że gołym okiem praktycznie nie da się odróżnić fotografii wykonanych przy pomocy migawki elektronicznej, od tych wykonanych przy pomocy migawki elektronicznej.


Autofocus z najwyżej półki.

     Akapit wcześniej wspominałem o fotografowaniu ptaków, skoro więc już temat ten się pojawił, warto go przez chwilę kontynuować - ciekawostką w nowym flagowcu Sony jest fakt, iż zabudowany w nim autofocus otrzymał funkcję wykrywania i śledzenia ptasich oczu. Dotąd funkcja wykrywania twarzy i oczu skupiała się na twarzach i oczach ludzi, oraz na oczach zwierząt, jednak japoński producent zdecydował się na poważny ukłon w stronę miłośników fotografowania przyrody, w tym w szczególności fotografów ptaków. Połączenie nowych możliwości układu AF, ogromnej szybkostrzelności, dużej pojemności bufora i sprawnego zapisu zdjęć na kartę pamięci sprawia, że Sony A1 może okazać się świetnym wyborem właśnie dla osób uprawiających tego rodzaju fotografię przyrodniczą, które jeszcze do niedawna, z różnych względów wybierały lustrzanki cyfrowe, twierdząc, że aparatom bezlusterkowym brakuje ich wydajności. Na tym polu A1 nie ustępuje absolutnie niczym topowym, reporterskim lustrzankom, a wydaje się nawet być lepiej przygotowanym do tej roli, choćby ze względu na wspomniane wykrywanie oczy ptaków.

     W bardziej konwencjonalnych zastosowaniach, układ AF zastosowany w Sony A1 również pokazuje się z najlepszych stron. Niezależnie od tego, czy fotografujemy w trybie AF-S czy AF-C ustawianie ostrości odbywa się praktycznie na bieżąco, trudno tu mówić nawet o konkretnych odcinkach czasu pomiędzy przyciśnięciem spustu do połowy, a informacją o wyostrzeniu. W trybie AF-C zarówno dany punkt ostrości, jak i w zależności od ustawień twarz lub oko śledzone są z ogromną precyzją, nie wykazując tendencji do szukania ostrości czy “pompowania”. W kiepskich warunkach oświetleniowych, układ AF również nie ma najmniejszego problemu ze zlokalizowaniem na zdjęciu twarzy i oczu fotografowanej osoby i precyzyjnym ustawieniem na nich ostrości, nawet gdy nasz model nosi okulary, które potrafią zmylić systemy AF konkurencji. Trudno zaprzeczyć, że firma Sony zawsze świetnie radziła sobie z implementacją układów AF używanych w swoich bezlusterkowcach, a Sony A1 doskonale kontynuuje tę tradycję.



Dodatkowe funkcje.

     Sony A1 pozwala również na kręcenie filmów. Podczas filmowania skorzystać możemy z różnych kodeków, w tym takich które pozwolą nam na zapis materiału na kartę pamięci w rozdzielczości 4K przy 60 kl/s, nawet z przepływnością 600 Mb/s, z 10-bitową głębią i z próbkowaniem 4:2:2. Na kartę pamięci zapiszemy również obraz w rozdzielczości 4K z maksymalnym klatkażem 120 kl/s i 10 bit, z próbkowaniem 4:2:0. Istnieje również możliwość nagrania materiału w rozdzielczości 8K przy maksymalnej przepływności 400 Mb/s, w 30 kl/s, z 10-bitową głębią i próbkowaniem 4:2:0. Wykorzystując wbudowany, pełnowymiarowy port HDMI mamy możliwość również wysłać do zewnętrznego rejestratora materiał wideo w formacie RAW.

     Podczas przygotowaniu materiału filmowego skorzystać możemy również z zaimplementowanego w korpusie układu stabilizacji matrycy, który nie tylko pozwoli na wydłużenie czasu otwarcia migawki przy wykonywaniu statycznych fotografii, ale umożliwi też rejestrację dobrze wyglądających materiałów filmowych, nawet gdy nie dysponujemy statywem. Tu warto zwrócić szczególną uwagę na aktywny tryb stabilizacji, który podobnie jak miało to miejsce na przykład w modelu A7SIII, pozwala kosztem niwielkiego zawężenia pola widzenia obiektywu, wystabilizować obraz do tego stopnia, że przy uważnym prowadzeniu aparatu, przypomina on zdjęcia wykonane przy pomocy gimbala.


Sony A1 - cena z górnej półki.

     Sony A1 został wyceniony na 34 499 zł. Stawia go to na najwyższej półce cenowej wśród pełnoklatkowych aparatów bezlusterkowych i czyni z niego prawdopodobnie najdroższy korpus w tym segmencie rynku. Jednocześnie w tej cenie otrzymujemy aparat złożony z absolutnie topowym komponentów. Znajdziemy w nim charakterystyczną dla konstrukcji dedykowanych zastosowaniu w studio, matrycę o wysokiej rozdzielczości, która bardzo rozsądnie pracuje w wysokich czułościach ISO, niezwykle szybki i precyzyjny układ AF, oraz kulturę pracy, prędkość zdjęć seryjnych i pojemność bufora znane z najlepszych lustrzanek przeznaczonych dla fotoreporterów. Myślę, że śmiało możemy przyjąć, że Sony A1 jest na ten moment najbardziej zaawansowanym aparatem bezlusterkowym na rynku, łączącym w sobie cechy, których do tej pory trzeba było szukać w kilku różnych korpusach, a kwota na jaką został wyceniony, mimo że wysoka, po prostu odpowiada możliwościom, które ten daje swojemu użytkownikowi.

     Mimo naprawdę niewielkiej ilości czasu, którą spędziłem z Sony A1, bo nasze spotkanie trwało tylko dwa dni, wiele razy złapałem się na tym, że aparat ten zaskakuje mnie wieloma rzeczami, których absolutnie nie spodziewałem się po aparacie bezlusterkowym. Gdy idzie o sprawność i kulturę pracy, Sony A1 po prostu nie ma sobie równych w świecie bezlusterkowców.



Tekst Adam Niedbała
Autoryzowany Sklep Fotograficzny Sony e-oko.pl



Opublikowany w: Testy sprzętu foto